Co się stało...
Czas wyjaśnić przyczynę mojego zniknięcia na ponad tydzień. Tamten post był trochę chaotyczny i większość wywnioskowała z niego, że pocięcie się był karą za napad... Otóż nie. Tamtego dnia zdecydowałam, że zrobię sobie zdjęcie sylwetki i je udostępnie tutaj. Po zrobieniu fotki zaczęłam grzebać w tel aż znalazłam folder ze zdjęciami z poprzedniego smartphona. No i znalazło się pewne zdjęcie. Najwięcej schudłam latem 2015. Potem 2016 i 2017 to był czas, że waga szła czasem w dół czasem w góre. Dopiero gdy zobaczyłam zdjęcie z 2017 naprawdę dotarło do mnie co ze sobą zrobiłam. To mnie załamało. I dlatego (z nerwów i wściekłości) pocięłam się i miałam napad.
Dziś wyszło mi 1500 kcal. Na jutro mam zaplanowane poniżej 1000. Potem spróbuje zmniejszać. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach. Wasze wsparcie wiele dla mnie znaczy.
PS. Wstawiam przyczynę mojej rozpaczy
Wiesz tak naprawdę to nie ma znaczenia, stało się, koniec. Teraz ważne jest, że walczysz i chcesz wrócić do tamtego bardziej Cię satysfakcjonującego stanu. Pocięcie się nie pomogło, prawda? Napad też nie. Rozumiem Twoją rozpacz, ale wybacz sobie i działaj dalej.
OdpowiedzUsuńTo jest trudne, ale odreagowałaś to i możesz iść dalej ;* Czasami trzeba odbić się od dna, żeby wystartować z nowymi siłami. Dobrze że już jesteś :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że znalazłaś w sobie siłę, żeby wrócić i jesteś! <3 Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą całym sercem!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi że wtedy tak to się skończyło, ale najważniejsze że jesteś i że nie poddajesz się, a walczysz! Będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma wzloty i upadki, ale ważne żeby za każdym razem podnieść się i powoli dążyć do celu. Wszystkie trzymamy za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że jesteśmy z Tobą i dasz radę! <3
OdpowiedzUsuń